środa, 26 lutego 2014

Pustka i tłum nieproszonych „gości”

Być może się zastanawiasz:
  • Dlaczego, mimo, że tak wiele osiągnąłeś, że masz piękny dom, rodzinę, jeździsz po świecie, robisz coś dobrego dla ludzi, jesteś szanowany, potrzebny, czegoś ci jednak brakuje?
  • Może się zastanawiasz jaka jest definicja szczęścia, bo wydaje ci się, że masz wszystko o czym marzyłeś, co wydawałoby się, że szczęście zapewnia, a jednak za szczęśliwego wcale się nie uważasz?
  • Być może patrzysz na innych ludzi, którzy mają znacznie mniej niż ty, niczego już nie poszukują, a widać, że są szczęśliwi, dużo w nich radości, spokoju, nie widać stresu, strachu?
  • Może się zastanawiasz, co jest przyczyną tego, że pojawiają się coraz to nowe pragnienia, coraz to nowe cele, bo stare, osiągnięte, wcale nie cieszą? Myślisz: jaki to ma sens? Kiedy się to skończy? W czym rzecz?
No właśnie, w czym rzecz? Kiedy się to skończy?
Okazuje się, że cała sztuka w słuchaniu odpowiedzi – podpowiedzi. Ale nie chodzi tu o pytania stawiane swojemu umysłowi, on ci nie odpowie, niczego tu nie wymyślisz. Odpowiedź jest już gotowa, lecz nie usłyszysz jej, bo za duży w tobie hałas, za dużo sprzecznych, fałszywych odpowiedzi pochodzących z różnych, zewnętrznych źródeł. Nie pomoże tu wiedza, nie pomogą doradcy, książki, nauczyciele, terapeuci, …
Potrzebujesz na początek jednej rzeczy: ciszy, rozluźnienia, wyłączenia myślenia – medytacji. Potrzebujesz też zapomnieć o tym pytaniu, a wtedy dostaniesz odpowiedź. Potrzebujesz umiejętności słuchania swego wnętrza. Tak jak ciało daje ci sygnały i cały problem w ich odbieraniu i umiejętnym odczytywaniu, tak i twoje wnętrze podsuwa ci odpowiedzi, ale ich nie słuchasz, albo uważasz że wiesz i nie musisz ich słuchać. Wolisz słuchać głosów zewnętrznych, nie swego własnego wewnętrznego głosu.
Co jest zatem przyczyną twojej gonitwy za odpowiedziami, za rozwiązaniami, za celami, za motywacją, za rzeczami?
Pustka. Tak pustka.
Gdy nie jesteś zharmonizowany, gdy nie jesteś w harmonii z wszechświatem, odczuwasz pustkę. Nad tą pustką panuje strach, bo to najczęściej strach ją wypełnia.
Nie wiem jak jest u ciebie, lecz jeśli są w tobie wielkie ambicje, pragnienia, ciągle nowe cele, potrzebujesz ciągle wielkich dawek motywacji, to – być może – wynika to z odczucia pustki, a to uczucie stwarza chęć jej wypełnienia, stąd zachłanność, chciwość, gromadzenie przedmiotów dla ich zaspokojenia  (czasem też ludzi, albo zwierząt), ale stąd też nadmierny apetyt i wiele innych przejawów tego zmagania.
Ta aktywność, próba jej zapełniania, nie ma końca, stąd ciągły pęd, ciągłe życie w napięciu, stąd depresja, stąd często monstrualne kształty ciała, wielkie zbiory niepotrzebnych nikomu rzeczy. Stąd działalność na rzecz innych i oczekiwanie pochwał, dziękczynienia. Stąd wiele odbytych podróży i ciągłe planowanie następnych. Stąd ciągła chęć chwalenia się przed innymi, to zdobyczami materialnymi, to egzotycznymi podróżami, to wiedzą, która daje szansę na bycie w pierwszej linii w wielu dyskusjach, lub znajomością celebrytów, ludzi telewizji, estrady. Chwalisz się dziećmi, wnukami, wspomnieniami, sportową formą, stanowiskiem, napisaną książką …
To wszystko to … ego.  Próbujesz dodać sobie znaczenia, wypełnić pustkę, bo czujesz, że tak do końca, to co osiągnąłeś i następne twoje cele, pragnienia, nie dają poczucia spełnienia, szczęścia. A mimo tego ego cię goni, każe planować, mieć cele, marzenia, nowe miłości (raczej żądze), każe ci się rozwijać – zdobywać wiedzę, stawać się coraz bardziej logicznym, zorganizowanym, wysportowanym, pięknym,  modnym …
Iiii?
I nic! Kompletnie nic. Pieniądze, rzeczy, ludzie, zrealizowane marzenia, nawet … wnuki, hi, hi, nic nie zmieniają.
Ale … Nic tu nie da wyrzekanie się rzeczy, odmawianie sobie jedzenia, pasywność – wyrzekanie się ambicji, żądz, seksu, marzeń, ludzi, bo nie usuwa się przyczyny problemu. Często nawet bywa odwrotnie: wyrzekanie się, wzmacnia problem. Odsuwanie go, ignorowanie, albo obwinianie siebie lub innych, uznanie go za grzech, potęguje zjawisko, staje się to obsesją.
To odczucie wewnętrznej pustki bywa przyczyną problemów z nadwagą, ze zdrowiem, również duchowym, emocjonalnym, psychicznym. Niektórzy autorzy nazywają to głodem emocjonalnym. Przyczyna jest ta sama. Tkwi wewnątrz, nie w sposobie myślenia, ale w pustce duchowej. Stąd brak zaufania i miłości do siebie (a w związku z tym i do całości), brak zrozumienia kim jesteśmy, kierowanie się fałszywymi naukami, filozofiami, poszukiwanie ciągle nowych dróg, nowych pasji, nowych pragnień, marzeń, celów, no i stąd błądzenie, chodzenie po omacku.
Zaradzić temu może tylko zjednoczenie z całością, zharmonizowanie. Świat jest pełny: pełen miłości, pełen rzeczy, pełen piękna, pełen radości, szczęścia, potrzeba tylko zadać  sobie pytanie: Dlaczego czuję pustkę? Może zgubiłem drogę?
Zacznij żyć, poczuj energię świata, ale przede wszystkim poczuj własną energię, rozluźnij się, wycisz, zajrzyj głębiej w siebie, poobserwuj swoje myśli, poobserwuj siebie, stań się sam dla siebie świadkiem. Zaakceptuj siebie. Poszukaj przewodnika w sobie, nie na zewnątrz, nie w wiedzy, ale w sobie, w swoim sercu. Nie znajdziesz go w podróżach, uwarunkowanym obdarowywaniu, obserwowaniu i naśladowaniu innych. Chęć dorównania innym, ambicje, by stać się jak inni, by mieć tyle co inni, też nie zapełnią pustki.
Kim jest ten przewodnik? Jak się nazywa, jak wygląda?
A po co ci ta wiedza? Właśnie … i tu marnujesz swoją energię. Musisz wiedzieć, że są na świecie i w tobie, rzeczy, zjawiska, które jesteś w stanie poznać, zrozumieć, nauczyć się, ale są też niepoznawalne. Nie musisz iść  w stronę tych niepoznawalnych, badać ich, uczyć się o nich, bo i tak niczego się nie nauczysz, nie dowiesz od innych, bo musisz sam tego doświadczyć. A poza tym ten przewodnik w stronę świata niepoznawalnego, w stronę twojego wnętrza, w stronę całości, w stronę zrozumienia, przychodzi sam do ciebie. On odnajdzie ciebie, nie musisz go szukać, uczyć się o nim, czytać o nim w książkach, bo tam go nie znajdziesz.
Ten przewodnik poprowadzi cię jak małe dziecko za rączkę, ale masz do „zrobienia” kilka rzeczy: zaufaj, wycisz się, rozluźnij i … zaufaj.
Może zapytasz: dlaczego w takim razie, skoro jest ten przewodnik, błądzisz, popełniasz wiele nie do końca dobrych rzeczy, choć się starasz?
Bo przewodnik nie robi niczego za ciebie, po to masz umysł, po to masz możliwość podejmowania decyzji, byś doświadczał i uczył się. Drogę wybierasz sam. Nie jest ona bezpieczna, jasno oświetlona, bo masz zbyt wielu przewodników, wielu fałszywych i jednego prawdziwego. Fałszywi są na zewnątrz i „szarpią” twoim umysłem, próbują go przekonać, prowadzić i są hałaśliwi. Zarzucają cię reklamami.
Prawdziwy jest tylko jeden, jest wewnątrz, w twoim sercu. Nie podpowiada ci rzeczy pięknie brzmiących, pięknych dla ucha i dla oczu, jest cichy, nie przekonuje, daje wybór. Mówi ci prawdę, a ty musisz się do niej dopasować, nie odwrotnie. Prawda nie jest i nigdy nie będzie niczyim sługą, to my mamy służyć prawdzie. Przewodnik mówiąc ci prawdę, daje ci wybór. Ty zaś jesteś panem swego losu …
Jak go usłyszeć? Jak żyć?
Żyj naturalnie, a odnajdziesz siebie. Pokochaj siebie, a wypełnisz pustkę, poobserwuj swoje myśli, a zrozumiesz siebie, zrozumiesz świat, a znajdziesz wszystko, co jest ci potrzebne.
Wszystko czego potrzebujesz jest w tobie. Bądź więc sobą. Jeśli się wyciszysz, poobserwujesz siebie, posłuchasz swojego wewnętrznego przewodnika – intuicji, pomedytujesz, odnajdziesz drogę. Tylko nie rób tego na siłę, bądź naturalny, bądź rozluźniony, bądź sobą.
Bycie świadkiem własnych myśli, medytacja, prowadzi do odkrycia prawd, które są w nas, a nie na zewnątrz – tam są złudzenia, fatamorgany, fałsz, kłamstwa, półprawdy. Prowadzi do odkrycia jasno oświetlonych dróg, do własnego rozwoju, do zrozumienia, do wolności, do ufności.
Ta prawda jest tak trudna, bo jest … tak prosta. Poszukuje jej 99% ludzi i nie może jej znaleźć. Bo czytają za dużo książek, za dużo słuchają wykładów, za dużo naśladują, i za dużo … pragną. Za dużo mówią, za dużo słuchają – lecz innych, a nie siebie, swojego wewnętrznego głosu – intuicji, wewnętrznego przewodnika. Nie potrzebujesz tłumu nauczycieli, terapeutów, którzy cię będą uczyć, ale potrzebujesz mistrza, który sprawi, że zapomnisz wszystkiego czego się nauczyłeś do tej pory. Mistrz zrobi to po to, by ci było łatwiej dotrzeć do wewnątrz siebie, do twojego własnego, wewnętrznego głosu. Pewnie tego potrzebujesz, bo ten bagaż, to obciążenie, to wiele barier, sprzecznych, hałaśliwych krzyków, które czynią w tobie zamęt, próbując wykorzystać stan twojej pustki. To wiele cudzych głosów, pouczających, przypominających, osądzających ciebie i innych, nakazujących, komenderujących, karzących – wymierzających ci karę, zanim cokolwiek zrobiłeś. Oni ci podpowiadają: nie rób tego, bądź na nie, bądź przeciwko temu, wyrzuć to z siebie, nie bój się, itd. Jednak okazuje się, że im bardziej jesteś na NIE, im bardziej wyrzucasz od siebie strach, tym bardziej się boisz. Pozbądź się tego tłumu niepotrzebnych gości – głosów w twojej głowie.
Twój wewnętrzny głos jest inny. Ten głos jest niezwykle cichy. Dociera, gdy go najbardziej potrzebujesz, ale gdy jesteś w ciszy, gdy nie myślisz. Myśli ci przeszkadzają, uniemożliwiają słuchanie swojego wewnętrznego głosu.
Dlaczego miałbyś w to uwierzyć?
Nie musisz wierzyć. Nie w wierze tu rzecz, lecz w doświadczeniu i w prawdzie. Wszystko na zewnątrz może i często jest omylne, natomiast twoja intuicja się nie myli.
Intuicja nigdy się nie myli.
Dlatego proponuję rozwiązanie – takie medytacyjne, a zarazem sportowe ćwiczenie: wyjdź z domu, pomaszeruj, potruchtaj, gdzieś daleko, w ciszę, w leśne ostępy, nad wodę, nad morze, w góry. Zamiast gonić, wmieszać się w tłum, na początek zharmonizuj się z naturą. Poczuj jej energię, poczuj jej ciszę, jej smak, jej wielkość, jej miłość. Idź w ciszy, obserwuj otoczenie, przyrodę, zwierzęta, chmury, drzewa, ale przede wszystkim obserwuj siebie, swoje myśli. Nie walcz z nimi, nie uspokajaj, obserwuj. Nic więcej, tylko obserwuj. I coś ciekawego odkryjesz, że im bardziej obserwujesz, tym mniej twoje myśli gonią, tym mniej się narzucają, tym są cichsze, tym bardziej ich … nie ma. Tym mniej w tobie nieproszonych gości.
Im mniej będzie myśli, tym więcej pustki odkryjesz, tym bardziej ją wypełnisz tą właściwą pustką – brakiem myśli, ciszą, medytacją, prawdziwym sobą. Tym bardziej się zharmonizujesz – ciało – umysł – duch, tym bardziej się zharmonizujesz z wszechświatem, z całością, nagle się poczujesz współczujący, poczujesz, że nie musisz gonić, bo wszystko masz. Im szybciej to odkryjesz, tym szybciej przestaniesz się lękać, tym szybciej „odpłynie” strach.
Naprawdę potrzebujesz ciszy, marszu, dotlenienia i niemyślenia.
Twój umysł, twoje myśli mają ci służyć. Najczęściej zaś jest odwrotnie, służysz swojemu umysłowi, dajesz swojemu ego za dużo wolności, być może stąd ta gonitwa. Medytacja – niemyślenie, to próba poukładania tych mentalnych spraw, ale też coś  zacznie głębszego, to wniknięcie  w swoją naturę, w swoje wnętrze. Umysł nie jest częścią tego wnętrza.
Tego potrzebujesz – medytacji, ale medytacji jako sposobu, środka, narzędzia, a nie jako celu.
Potrzebujesz też bardziej naturalnego – „żywego” pożywienia, pasującego energią do żywej – twojej energii i żywej energii natury. Potrzebujesz surowego, żywego, roślinnego pożywienia. Spróbuj, a przekonasz się, że dzięki temu szybciej i skuteczniej doznasz oczyszczenia, rozluźnienia, wyciszenia, uspokojenia, zwolnienia.
Tak jak wszystko w twoim życiu, tak i odkrywanie siebie, zrozumienie, rozluźnienie, wymaga ćwiczeń, wymaga systematycznego marszu krok za krokiem. Są to jednak zupełnie inne ćwiczenia. Tu nic nie musisz, na niczym nie musisz się koncentrować, nikt cię nie kontroluje, sam siebie nie musisz kontrolować. Po prostu oddajesz się, uwalniasz, wychodzisz z klatki, zdejmujesz blokady, stajesz się spontaniczny, niczego nie musisz, nie musisz nic robić, nawet nie musisz chcieć  …
I przyjdzie taki czas, że doświadczysz, że zobaczysz, zrozumiesz i … wszystko się zmieni.
Odkryjesz tak wielkie pokłady wszystkiego, a przede wszystkim siebie. Wtedy będziesz sobą dla siebie i dla wszystkich, i wszystko będzie dla ciebie. Okaże się że potrzebujesz tej pustki, ale nie wypełnionej przedmiotami, myślami, wspomnieniami, nieproszonymi gośćmi – potrzebujesz jej wypełnionej miłością i wtedy odkryjesz czym ona jest …
A więc wycisz się, nie ścigaj się, rozluźnij i obserwuj, akceptuj. Słuchaj … i zaglądaj … w siebie. Wtedy twoje działania nabiorą sensu, będą z czegoś wynikały, będą reakcją na twoje doświadczenie, a nie jedynie aktywnością na rzecz wypełnienia pustki.
Samo odnalezienie, odkrycie siebie daje poczucie szczęścia. Staje się ono twoim wyborem, stanem umysłu i ducha, a przede wszystkim staje się niezależne od zewnętrznych okoliczności. A to sprawia, że jesteś radosny. Niczego wtedy nie musisz robić, niczego kupować, nikogo przekupywać, nie musisz siebie oszukiwać, nie musisz kogoś udawać i grać, by tę radość odczuwać, by być szczęśliwym. Staniesz się na TAK, a twoja postawa na NIE, odpłynie do morza, do oceanu, jak woda w rzece, którą dawno temu obserwowałeś.

Jeśli takim się staniesz – swoim szczęściem, radością – samą ich obecnością, zaczniesz uszczęśliwiać świat.
A o takie zmiany na świecie chodzi.
Na podstawie Osho: Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.