środa, 26 lutego 2014

Ekologiczna żywność

Ludzie nastawieni na profilaktykę zdrowia, czyli świadomi tego, że „jedzenie ma znaczenie”, poszukują lepszej żywności. Robią to, bo wiedzą, że współczesne rolnictwo produkuje żywność o coraz niższej jakości, że wydatnie tę jakość obniża jeszcze przemysł spożywczy, długie przechowywanie i transport.
Poszukują lepszej żywności w różny sposób. Wielu produkuje ją dla siebie: uprawiają ziemię: ogródki, działki, małe poletka pod folią, lub mikro poletka w doniczkach. Niektórzy korzystają z dóbr swoich znajomych rolników i u nich zaopatrują się w wybrane produkty. Odwiedzane są bazary, specjalne sklepy, a nawet restauracje (np. restauracje witariańskie wyłącznie z daniami z surowych warzyw i owoców). Coraz większą popularnością cieszą się stoiska ze zdrową żywnością – takie działy tworzone są już w wielu marketach.
Poszukują, bo wiedzą, że to co dostarcza rolnictwo, a szczególnie przemysł spożywczy, jest bardzo kiepskiej jakości.
Miarą jakości produktów rolniczych powinna być zawartość składników odżywczych bardzo ważnych z punktu widzenia zdrowia ludzi, a niestety jest piękny wygląd, dorodność, wielkość, kolor, np. jabłek, marchewki.
Piękny wygląd warzyw, czy owoców w żadnym stopniu nie świadczy o ich jakości, bo rolnicy, hodowcy, świetnie rozwinęli sztukę kamuflażu. Pod pięknym zewnętrzem kryje się bowiem bardzo ubogie wnętrze. Nie chodzi tu oczywiście o białka, tłuszcze i węglowodany. One są łatwiej dostępne i rolnictwo dostarcza ich w olbrzymich ilościach. Jest w stanie wyżywić wielokrotnie więcej ludzi, niż czyni to teraz. Jest w stanie, tylko czy o to chodzi?
Czy tylko o kalorie i składniki budulcowe chodzi?
Poszukiwania skierowane są głównie na produkty czyste – bez chemii. Na warzywa i owoce bez nawozów, bez oprysków, bez genetycznych manipulacji. Na gotowe produkty: na jajka z wolnych wybiegów, na mięso bez wypełniaczy, zagęstników, konserwantów, glutaminianu sodu, bez hormonów, które pozwalają kurczakom osiągać dojrzałość w ciągu 6 tygodni, a nie w ciągu pół roku.  Bez antybiotyków, które osłabiają odporność, są przyczyną wielu groźnych chorób, alergii, rozstrojów zdrowia, a potrafią się przechować wiele, wiele miesięcy, nawet lat (podobno w ciele człowieka nawet 20 lat).
Ludzie poszukują ekologicznej żywności, jest ich coraz więcej, bo coraz więcej jest świadomych, skąd się bierze zdrowie.
Ale czy tylko na tym powinniśmy się skupiać? Czy tylko o żywność bez chemicznych dodatków chodzi, bez pozostałych śmieci psujących nasze zdrowie?
Według mnie jeszcze bardziej powinno nam zależeć na żywności o dużej bioaktywności, na takiej żywności, która zawiera to, co człowiekowi daje zdrowie, to czego nasze komórki potrzebują.
Chodzi o minerały, witaminy, pierwiastki śladowe, a przede wszystkim o składniki bioaktywne, które powinny się znajdować w żywności w odpowiedniej ilości, ale przede wszystkim powinny być wysokiej jakości.
Czy znajdują się one w produktach rolnictwa nastawionego na sprzedaż ekologicznej żywności? Bo w tym zwykłym rolnictwie nastawionym na komercję, na sprzedaż większej ilości, większych, cięższych produktów, na pewno ich nie ma, lub znajdują się w ilościach wręcz śladowych. Dzisiejsze produkty są kilka do kilkudziesięciu razy uboższe w składniki niż te hodowane kilkadziesiąt lat wcześniej.
Czym się różni żywność ekologiczna od tej zwykłej? Najczęściej miarą tych różnic jest produkowanie bez chemii, bez nawozów sztucznych. Ale czy to wystarcza? Jednak produkowane są na glebach, które też ciągle oddają składniki hodowanym na nich roślinom, ale niekoniecznie je odzyskują, niekoniecznie są nimi zasilane, niekoniecznie je posiadają. Zasilane w sposób naturalny, tak jak się to dzieje nie w uprawach, ale w dziczy, np. w lesie, na sawannie. Okazuje się, że uprawiane dziś rośliny posiadają mniej składników czynnych – nawet kilkaset razy mniej, niż te dzikie. Stwierdzono np., że w dzikim ananasie jest ok. 800 razy więcej niektórych składników, niż w tym pochodzącym z upraw.
Ograniczają ilość składników bioaktywnych nie tylko wyjałowione gleby, ale również, a właściwie pozbawiają ich zupełnie – przetwarzanie, transport, przechowywanie.
Dzisiaj poszukujący, to nie są już tylko wegetarianie, czy witarianie, dzisiaj to są już miliony osób, które zdobywają wiedzę poprzez doświadczenie.
Zauważają różnicę w samopoczuciu po spożyciu skażonej, przetworzonej, ograbionej z wartości żywności, a tej zdrowej, surowej, bioaktywnej. Coraz więcej osób doświadcza lepszego samopoczucia i zdrowia, bo odstawia mięso i nabiał, odstawia chemię. Coraz więcej osób się suplementuje, ale mądrze, nie syntetykami – naturą.
Bardzo intensywnie rośnie grono ludzi, którzy rezygnują też z domowego przetwarzania, a więc gotowania, smażenia. Jedzą surowe produkty. Czynią tak, bo mają świadomość tego, że te zabiegi zabijają wiele bioaktywnych związków potrzebnych naszym komórkom.
Taka jest tendencja – powrót do źródełdo naturalnego sposobu odżywiania.
Żywność ekologiczna niekoniecznie się sprawdza, bo to, że jest produkowana bez chemii, bez nawozów sztucznych, nie świadczy jeszcze o jej wysokiej jakości. O jej jakości, jak już wcześniej podkreślałem, świadczy bogactwo składników: witamin, minerałów, pierwiastków śladowych i innych składników bioaktywnych.
Musimy wiedzieć, że żywność ekologiczna też podlega prawom komercji, też jest uprawiana na glebach eksploatowanych już setki lat, też często jest mocno przetworzona, długo przechowywana, transportowana.
Ci, którzy uprawiają i hodują sami, chcą mieć gwarancję, że to co jedzą jest zdrowe, chcą wiedzieć, że to nie truje. Lecz nie wiedzą, że taka żywność niekoniecznie ma większą wartość odżywczą. Przykładem są kiełki. Wielu ludzi hoduje sobie coś takiego na oknie w kuchni, a później sięgają po nie przyrządzając z nich potrawy, lub stosując jako dodatki. Tylko przyjrzyjmy się temu. Jaką wartość mogą mieć kiełki uprawiane na wacie lub wyjałowionej gazie? Skąd mają czerpać składniki mineralne? Jeśli tylko z nasionka – to jest tam tego niewiele. Nasionko musi te składniki mieć w sobie, a czy je ma? Niestety kiełki też potrzebują z czegoś czerpać potrzebne im rzeczy. To może dać im tylko ziemia w nie bogata. A gdzie można taką ziemię dzisiaj znaleźć (już nie szukając nawet ziemi w której nie byłoby metali ciężkich, a dzisiaj takich gleb w Europie nie ma)? Na pewno nie na polach uprawnych, na pewno nie na sztucznych podłożach.
Czy jest zatem jakieś rozwiązanie? Czy można uzupełnić brakujące rzeczy w jakiś inny sposób?
Przede wszystkim widzę jedno rozwiązanie – systemowe przebudowanie rolnictwa. Przebudowanie z produkcji nastawionej na hodowlę zwierząt i uprawy pod tym katem, na produkcję roślinną. Ponadto powrót do żywności nieprzetworzonej, powrót do żywności surowej. Świat zmierza w tę stronę – świadczy o tym coraz większa grupa ludzi poszukujących takiej żywności, świadczy piętnowanie obecnego kształtu rolnictwa, modyfikowania żywności, przetwarzania ograbiającego z wartości, ale świadczy najbardziej o potrzebie zmian kondycja zdrowotna ludzi, ich nadmiernie zaokrąglone kształty.
I tak świat zmierza w tę stronę. Musi zmierzać, bo tak to zostało zaprogramowane w nas. Świat wraca do natury, do naturalnego sposobu odżywiania. Musi wrócić, bo zginie. Wahadło wychyliło się już maksymalnie i teraz zacznie się już powrót w drugą stronę. To jest podstawowa zasada fizyki – cybernetyki.
Rolnictwo wymaga reorientacji, przebudowy z intensywnej, ale dającej jałowe produkty w stronę żywności bogatej w składniki, a więc bioaktywnej. Wymagać to będzie również ograniczenia przetwarzania żywności, skrócenia drogi od producenta do konsumenta. Będzie to wymagało zmiany naszych nawyków żywieniowych. Wielkie zmiany w rolnictwie, to zmiany w organizacji świata, światowej gospodarki, w umysłach ludzi.
Obecny kształt rolnictwa to wielkie marnotrawstwo energii, a przy okazji wielka dewastacja gleb, a efektem końcowym jest psucie zdrowia miliardów ludzi, to zguba. Czego nie zepsuło rolnictwo, to psuje przemysł spożywczy.
Znając jednak potencjał natury, wiemy, że natura ma wielki dar życia, potrafi się odbudowywać. Jest tylko jeden warunek, człowiek nie może jej w tym przeszkadzać, bez przerwy ograbiać wyłamując się z odwiecznych praw właściwych naturze. W naturze muszą rządzić jej prawa, a nie ludzkie. Człowiek dowiódł przez wieki, przez tysiąclecia, że nie potrafi dorównać mądrości naturalnego porządku rzeczy. Czas by wreszcie to przyznał, by zaprzestał grabieży, zniewalania, zawłaszczania.
Kiedyś się mówiło, że żywność może być lekiem. Dzisiaj w większości takiej żywności już nie ma. A przecież jesteśmy tym, co jemy. Jemy śmieci, więc nasze ciała zamieniają się w śmietniki, a stąd choroby cywilizacyjne i setki innych problemów zdrowotnych.
To rozwiązanie to przyszłość, ale tak na teraz, widzę dwa – trzy  rozwiązania.
  1. odrzucenie żywności wysoko przetworzonej, również tej przetwarzanej w domowej kuchni, na rzecz dużej dawki surowych warzyw i owoców, orzechów zjadanych wiele razy dziennie, nie tylko między posiłkami, ale również jako dań głównych;
  2. dzika żywność;
  3. suplementacja.
Jednak jeśli ma być to suplementacja, to produktami naturalnymi, nie rzeczami skonstruowanymi przez człowieka, tylko czymś co stworzyła natura – z roślin dziko rosnących.
Już dzisiaj są takie suplementy, jest taka żywność.
Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.